Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety – śpiewała Marilyn Monroe. Trudno wątpić w jej słowa, oglądając fotografie z V&A Museum w Londynie prezentowane na najnowszej wystawie czasowej Muzeum Zamkowego w Pszczynie „Prezentacje na brytyjskim dworze 1898-1929”. Zgromadzono na niej ponad 50 zdjęć wykonanych w słynnym londyńskim Studio Lafayette i ukazujących przedstawicieli elit Imperium Brytyjskiego w strojach, w których uczestniczyli w ceremonii prezentacji przed obliczem brytyjskiego monarchy. Dodajmy, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu towarzyskiego w Londynie. Ekspozycję wzbogacają ponadto materiały w postaci archiwalnych publikacji i ilustracji, w tym z kolekcji prywatnej.
Fotograficzne portrety Jamesa Lafayette’a, cieszącego się prestiżowym tytułem „Królewskiego Fotografa”, po mistrzowsku i z najdrobniejszymi detalami oddają kipiący przepych sukien i bogactwo klejnotów, wśród których dominują oczywiście diamenty.
Kamienie te doskonale nadawały się jako dodatek do wykwintnego wieczorowego stroju dworskiego, błyszcząc niebywale w blasku świec. Richard Rush, amerykański ambasador na angielskim dworze Jerzego IV (1762-1830), mając okazję uczestniczyć w balu w 1818 r., relacjonował: „Baśniowa kraina (…) Diamenty, którymi obsypane były damy, chwytały światło… i rzucały wokół olśniewające promienie… wyglądało to tak, jak gdyby uniosła się kurtyna, by ukazać widowisko z innego świata”. Nie na darmo Joseph Joubert, francuski eseista i moralista, mawiał, że „duszą diamentu jest światło”.
Diamenty należą do na najrzadszych i najcenniejszych kamieni. Węgiel w swej czystej postaci jest najtwardszą i najodporniejszą substancją naturalną na ziemi. Nazwa „diament” pochodzi od łacińskiego słowa „diamentum” wywodzącego się z greckiego „adamas”, „adamantos”, co znaczy „niepokonany”. Na przestrzeni wieków udoskonalano jubilerskie metody szlifu diamentów, co pozwalało na wydobycie z nich coraz większego blasku i pełni walorów. W XVI i XVII w. stosowano prosty szlif tablicowy, płaski u góry z fasetami bo bokach, zaś w XVIII i XIX w. wielką popularnością cieszył się szlif rozetowy, w którym diament miał płasko szlifowany spód i fasetowaną górę, przy czym fasety układały się na podobieństwo płatków rozwiniętej róży. Przełomowy okazał się szlif opracowany u schyłku XVII w. przez weneckiego szlifierza Vincenza Peruzziego zbliżony do dzisiejszego szlifu brylantowego – miał on aż 58 faset. Spód szlifowanego kamienia był niewielki, co zapobiegało „uciekaniu” światła przez dolną część kamienia.
Diamenty, choć znane od wieków, niezwykłą popularność zyskały w XVIII w. Do tego czasu jedynym ich dostawcą były Indie. Do rozpowszechnienia się mody na diamenty przyczyniło się odkrycie w 1728 r. złóż w rejonie Minas Gerais w Brazylii. Ok. 1850 r. odkryto złoża diamentów także między Kimberley a Pretorią w Transwalu w Afryce Południowej, co zaowocowało „najazdem” anglosaskich poszukiwaczy na ziemie zamieszkiwane dotychczas przez potomków Holendrów, przyczyniając się później do wybuchu wojny burskiej.
Powróćmy jednak na salony. Talent fotograficzny Lafayette’a, który możemy podziwiać na wystawie, pozwala nam kontemplować różnorodność i obfitość biżuterii końca epoki wiktoriańskiej, czasów edwardiańskich, a wreszcie okresu rządów Jerzego V (1865-1936). Diamenty zdobią tiary, kolczyki, naszyjniki, brosze i odznaczenia, diamenty błyszczą w pierścieniach i bransoletkach, diamentami haftowane są suknie. Przykłady?
Jednym z ważnych elementów stroju dworskiego była tiara. Księżna Mary Bedford na swą prezentację przed obliczem królowej Wiktorii założyła tiarę słynnej firmy Chaumet symbolizującą wieczną miłość [fot. 1]. Wykonano ją z diamentów ułożonych na kształt kwiatów, liści i pąków, które dzięki zastosowaniu sprężynek drżały przy każdym ruchu. Wśród biżuterii księżnej zwraca uwagę także naszyjnik z dużych indyjskich diamentów.
Dużą popularnością jako dodatek do garderoby wieczorowej cieszył się naszyjnik typu rivière – „rzeka światła” – prosty i piękny. Zgodnie z tradycją Riwiera na południu Francji zawdzięcza swą nazwę wspaniałemu widokowi – gdy patrzy się na migoczące światła Lazurowego Wybrzeża z płynącego po morzu jachtu, to wyglądają one jak połyskujący naszyjnik. Naszyjnik rivière tworzyły osadzone w srebrnej oprawie diamenty o stopniowanej wielkości – w centralnej części znajdowały się największe kamienie. Szczególną popularność zdobył ok. 175o r., a począwszy od 1767 r. zgodnie z pomysłem jubilera Jamesa Coxa diamenty osadzano w oprawie ze srebra ze spodem wykonanym ze złota, co zapobiegało powstawaniu zabrudzeń od skóry lub tkaniny. Wcześniej damy musiały regularnie czyścić swą biżuterię. W XVIII w. dominowały oprawy zamknięte od spodu, które na początku XIX w. na skutek spopularyzowania się szlifu brylantowego ustąpiły miejsca oprawom otwartym. Naszyjniki rivière na dworską prezentację wybrały m.in. lady Louisa Rosamund Waring czy lady Blanche Violet Deramore [fot. 2 i 3].
Diamentowy rivière wypadał niezwykle skromnie w porównaniu z zestawami formalnej biżuterii które określano mianem parure. Mogły to być małe zestawy (demi-parure), składające się z dwóch lub trzech elementów, bądź naprawdę imponujące, nawet szesnastoelementowe komplety w przypadku wieczorowej biżuterii należącej do niezwykle zamożnych kobiet. Zestawy te, przechowywane w specjalnie zaprojektowanych kasetkach, wykonywano z różnych materiałów, wykorzystując perły, kolorowe kamienie i naturalnie diamenty. Jednym z najsłynniejszych był tzw. Delhi Durbar Parure. Warto przypomnieć jego historię. 26 stycznia 1905 r. w kopalni Premier Mine w pobliżu Pretorii w prowincji Transwal w Afryce Południowej znaleziono największy diament świata ważący ponad 620 g (3106 karatów). Nadano mu nazwę Cullinan, upamiętniając tym samym Thomasa Cullinana, prezesa angielskiej spółki diamentowej. W 1907 r. rząd Transwalu podarował diament królowi Edwardowi VII z okazji jego 66 urodzin. Był to równocześnie symboliczny, pojednawczy gest po zakończeniu wojen burskich. Drogocenny kamień podzielono na dziewięć dużych części, które ponumerowano od I do IX, prócz tego powstało ponad 90 mniejszych kamieni. W 1911 r. odbyła się koronacja króla Jerzego V i królowej Marii, w tym samym roku miała też miejsce ceremonia ogłoszenia ich cesarzem i cesarzową Indii. W związku z tym ostatnim wydarzeniem wykonano dla monarchini Delhi Durbar Parure – wspaniały komplet biżuterii z diamentami i szmaragdami. Składał się z tiary, naszyjnika, broszy na gors z diamentami Cullinan V i VIII, a ponadto, kolczyków, broszy i bransolety [fot. 4]. Do tiary dołączono nieco później diamenty Cullinan III i IV [fot. 5].
Oglądając zebrane na wystawie fotografie zauważymy, że zgodnie z wymogami etykiety w przypadku młodych debiutantek pożądana była skromność, a dużą ilość biżuterii zakładały jedynie kobiety zamężne lub starsze wiekiem. Z zamiłowania do biżuterii słynęła m.in. hrabina de Torby, wnuczka poety Aleksandra Puszkina i żona wielkiego księcia rosyjskiego Michała Michajłowicza Romanowa. Wśród rozlicznych klejnotów zdobiących jej dworską toaletę bez trudu odnajdziemy diamenty [fot. 6]. Szczególną uwagę warto zwrócić na diamentowe naszyjniki, w tym popularny naszyjnik choker w formie obróżki oraz tiarę-kokosznik zakładaną do rosyjskich strojów dworskich. Tiary w podobnym typie, wysadzane m.in. diamentami, założyły także baronessa Marie Elizabeth von Graevenitz, żona doradcy w ambasadzie rosyjskiej w Londynie [fot. 7] oraz baronessa Agnes de Stoeckl, małżonka rosyjskiego dyplomaty i dworzanina [fot. 8]. Tego rodzaju nawiązania do tradycji krajów, z którymi prezentowane osoby łączyły więzi były dopuszczalne. Ciekawym przykładem jest fotografia ukazująca Suniti Devi, maharanię indyjskiego Cooch Behar. Zrezygnowała ona co prawda z tradycyjnego sari i włożyła własną wersję europejskiego stroju dworskiego, ale nie odważyła się odsłonić dekoltu [fot. 9]. Jej naszyjnik wysadzany diamentami spoczywa nie na nagim ciele, lecz na tkaninie, co niewątpliwie musiało stanowić dla ówczesnych Europejczyków nieco dziwny widok.
Choć z biegiem czasu stroje wkładane na dworskie prezentacje stawały się coraz bardziej proste, to diamenty nie wychodziły z mody. Jedna z gazet opisujących prezentację z 1927 r. odnotowała: „wszędzie mieniły się diamenty, bo choć staroświeckie tiary straciły na popularności, to ich miejsce zajęły płaskie bandeau do włosów, cieszące się popularnością wśród kobiet przedstawianych monarsze po zamążpójściu”. Takie modne diamentowe bandeau można zobaczyć na głowie madame Takakimi Mitsui, żony syna barona Mitsui, głowy rodziny bankierów i potentatów przemysłu okrętowego i górniczego [fot. 10]. Diamenty pozostały zatem „niepokonane”.
Po więcej opowieści o diamentach oraz życiu i obyczajach wyższych sfer zapraszamy na wystawę „Prezentacje na brytyjskim dworze 1898-1929”.
Autorka tekstu: Sylwia Smolarek-Grzegorczyk