Dawniej życie dzieci wyglądało inaczej niż dzisiaj. Niestety, nie spędzały one zbyt wiele czasu ze swoimi rodzicami. O potomków bogatych rodzin dbali opiekunowie oraz guwernerzy. Jak życie najmłodszych wyglądało z punktu widzenia samych dzieci możemy się dowiedzieć czytając wspomnienia Anny von Hochberg [fot. 1].
„Mali ludzie nic nie wiedzą o swoim otoczeniu, i tak też było ze mną. Nas, dwoje najmłodszych, oddano pod opiekę Angielki, którą nazywano Missy. Była ona dla nas bardzo dobra i kochaliśmy ją ogromnie. Zawsze nam towarzyszyła, bawiła się z nami i troszczyła się o nas”.
„Z rodzicami bywaliśmy niezbyt często, ponieważ ojciec przeważnie jadał późno, a obiad mogliśmy spożywać wspólnie ze wszystkimi dopiero po ukończeniu czwartego roku życia. Zjawialiśmy się jednak na herbatce, chodziliśmy z matką na spacery, jeździliśmy powozem z kucykami, przy czym wielką rolę [w codziennym życiu Anny i całej rodziny] odgrywała stadnina. Tam było dla mnie źródło tajemnej radości, z którego tylko rzadko mogłam korzystać, ponieważ prawie nigdy nie byłam wolna od nadzoru. Prócz wielu koni, ogierów, klaczy i od dwuletnich do czteroletnich źrebiąt znajdował się tam kurnik dla potrzeb zamku, w którym roiło się od wszelkiego rodzaju ptactwa domowego jak kury, gęsi i kaczki, a wiosną od młodego przychówku. Jak tylko było to możliwe, wślizgiwałam się niepostrzeżenie z odrobiną karmy do kurnika, głównie po to, by klaskaniem w dłonie i wrzaskiem nastraszyć przebywające tam zwierzątka. Lubiłam patrzeć, jak wszystko ode mnie ucieka. Czułam się wtedy nieprawdopodobnie podniesiona na duchu. (…) Radość moja wynikała stąd, że nareszcie ktoś miał respekt wobec dziecka, które musiało zawsze okazywać szacunek innym”.
Ania podczas zabawy tak wystraszyła ptaki, że kogut wbiegł do labiryntu i nie może wrócić do kurnika. Pomóż Ani dotrzeć do niego, aby mogła go schwytać [fot. 2]. Do koguta można dojść dwoma różnymi drogami, spróbuj odnaleźć obie.