Margaret Frances Irby – nieposkromiona złośnica

Slide

Margaret Frances Irby
– nieposkromiona złośnica


Margaret Frances Irby urodziła 1 grudnia 1884 r. jako córka podpułkownika Leonarda Howarda Lloyda Irby’ego oraz Mary Brandling. Gdy dorosła, zgodnie z powszechnie przyjętym obyczajem jako panna z dobrego domu musiała zadebiutować na rynku matrymonialnym, by znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. W prasie z początku XX w. odnajdziemy fotograficzne wizerunki miss Margaret, które zgodnie z oczekiwaniami społecznymi ukazują ją jako istotę niewinną, czystą i oddającą się dozwolonym dziewczętom zajęciom. W jednym z tygodników z 1904 r. możemy zobaczyć zdjęcie Margaret wykonane przez atelier Thomson z New Bond Street, przedstawiające ją w długiej, jasnej sukni. Ta iście anielska postać trzyma w rękach gitarę i to na niej skupia się wzrok i cała uwaga modelki.

Tekst towarzyszący zdjęciu stanowi swego rodzaju reklamę młodziutkiej Margaret: „Zdolna dziewczyna z towarzystwa: panna Margaret Irby, córka pułkownika Howarda Irby’ego. Panna Margaret należy do grona najbardziej wszechstronnych dziewcząt z socjety. Posiada talent muzyczny i jest amatorką sportu – cechy te odziedziczyła po dziadku, jednym z najwybitniejszych admirałów swych czasów, czcigodnym Paulu Irbym, którego wciąż z sentymentem wspomina się w okolicach Boyland Hall, jego domu w Norfolk. Panna Irby to córka weterana wojny krymskiej i powstania sipajów, pułkownika Howarda Irby’ego, kuzyna lorda Bostona”. Na innej fotografii, zamieszczonej w tygodniku z 1905 r., panna Margaret – uosobienie niewinności, siedzi z książką rozłożoną na kolanach oparta o filar wejścia do budynku przypominającego wiktoriański dom. Wygląda jakby tylko na chwilę oderwała się od lektury, by spojrzeć na nas mimochodem.

Lady Margaret i sir Morgan Crofton, Studio Lafayette, 1 czerwca 1906 r., ©V&A Museum, London

Autorką tego zdjęcia jest Alice Hughes, słynna londyńska fotografka, która jako pierwsza kobieta w Londynie zajmowała się tą profesją zawodowo. Hughes specjalizowała się w portretach kobiet oraz dzieci i cieszyła się niezwykłą popularnością wśród dam z socjety. Sukces zawdzięczała umiejętności nawiązania bliskiej relacji z modelką – nie tylko śledziła losy swych klientek w rubryce towarzyskiej dziennika „Daily Mail”, ale też prowadziła z nimi korespondencję, a przed wykonaniem fotografii omawiała wszelkie szczegóły dotyczące sesji. Znana była z dbałości o stronę artystyczną swych portretów i potrafiła wydobyć atuty oraz piękno modelek i modeli, czego najlepszym dowodem jest portret panny Irby. 

12 grudnia 1905 r. Margaret poślubiła 6. baroneta Mohill, sir Morgana George’a Croftona (1879-1958), wojskowego zasłużonego w wojnie burskiej w Afryce Południowej, w czasie której odniósł poważne rany. Pobrali się w Kościele św. Jerzego przy Hanover Square. Informacje na ten temat pojawiły się oczywiście w prasie. W jednym z tygodników pod fotografiami obojga narzeczonych znalazł się krótki komentarz dotyczący obojga. Odnotowano w nim, że panna Irby jest jedną z najlepszych łyżwiarek i wygrała nagrodę w zawodach łyżwiarskich, które odbyły się przed obliczem króla w Niagara Hall.

Prasa określała lady Crofton jako osobę o dzikim charakterze. Z pewnością obdarzona żywym temperamentem i żywiołowa Margaret nie była aniołem, jak można byłoby się spodziewać oglądając jej młodzieńcze zdjęcia. Wraz z mężem doczekali się jednego syna, majora Morgana George’a Croftona (1907-1947), małżeństwo nie okazało się jednak szczęśliwe. Para rozwiodła się w kwietniu 1910 r., a lady Crofton zszokowała opinię publiczną nie tyle tym, iż odeszła od męża, ale że zamieszkała ze swym przyszłym drugim mężem, Jamesem Fountaynem Montagu z Melton Park w Doncaster, nim jeszcze dobiegła końca rozprawa rozwodowa. Zgodnie z doniesieniami prasowymi lady Margaret i jej kochanek mieli spędzić razem kilka tygodni w Nowym Jorku. Za niezwykłą śmiałość uznano to, że pani Crofton wcale się z tym faktem nie kryła, co poczytywano za odwagę w głoszeniu własnych przekonań. Margaret i James Montagu pobrali się 22 października 1910 r., a jedenaście lat później ich małżeństwo zakończyło się rozwodem. 5 maja 1922 r. temperamentna arystokratka ponownie stanęła na ślubnym kobiercu. Jej trzecim mężem został lord John Wodehouse, 3. hrabia Kimberley, „angielski międzynarodowy gracz polo” i były członek parlamentu. Oczywiście ślub dwukrotnie rozwiedzionej i znanej z impulsywnego charakteru damy był głośnym wydarzeniem komentowanym na łamach ówczesnej prasy. „The Ogden Standard-Examiner” z 16 lipca 1922 r. zamieścił obszerny ilustrowany artykuł na temat małżeństwa lorda Wodehouse’a z Margaret, opatrzony następującym nagłówkiem: „Czy miłość lorda Wodehouse’a poskromi jego pełną życia małżonkę? Dlaczego towarzystwo obawia się, że grający w polo szlachcic być może będzie musiał uciec się do bardziej stanowczych metod, a nawet szukać pomocy u swej dumnej matki, by móc poradzić  sobie z impulsywną heroiną po dwóch rozbitych romansach”. Autor artykułu zastanawia się, jaką metodę obierze lord, by „ubezpieczyć małżeńskie szczęście”. Warto przytoczyć w tym miejscu niektóre rozważania dziennikarza. Świadczą one o tym, że na początku lat XX w., pomimo rewolucji obyczajowej po I wojnie światowej, wciąż dominowały konserwatywne poglądy na temat pozycji i powinności kobiet, i że wciąż oczekiwano od nich bezwzględnej uległości małżeńskiej:

„Oczywiście zdecydowane metody stosowane przez Sinobrodego, Henryka VIII i Landru nie wchodzą w rachubę, aby uciszyć żonę. Były ekstremalne i nie stanowiły prawdziwego rozwiązania problemu, jak poradzić sobie z żoną. Czy lord Wodehouse postawi na miłość i poświęcenie? Czy spełniając każdą jej zachciankę, grając modelowego męża, małymi aktami uprzejmości będzie w stanie przejąć zupełną kontrolę i zdominować kapryśne serce damy? Możliwe. Ale zapewne to te właśnie metody dwukrotnie już zawiodły. A może lord Wodehouse w celu odnalezienia małżeńskich wskazówek sięgnie do utworów starego, mądrego Willa Shakespeare’a? Jednej z najlepszych rad na świecie można szukać w złotych wersach owego przenikliwego, starego dramaturga obdarzonego głęboką wiedzą na temat ludzkiej natury i ludzkiego serca. Sztuką, która pasuje do sprawy jest oczywiście „Poskromienie złośnicy”. Tak jak Petruchio doprowadził nieustępliwą Katarzynę do stanu posłuszeństwa i przywiązania, tak może lord Wodehouse weźmie górę nad swą nieposłuszną żoną? (…) Lord Wodehouse jako światły Anglik bez wątpienia czytał pełne mocy słowa Barda z Avonu”.

Autor artykułu zwraca także uwagę, iż motto rodu Wodehouse brzmi „Frappe Fort”, co oznacza „Uderzaj mocno”, a ten kto widział lorda w akcji podczas gry w polo wie, że „nie tylko jeździ ostro, ale i uderza ostro”. Dziennikarz obszernie rozpisuje się też na temat zasług lorda i członków jego rodu, w tym waleczności. Dodaje jednak, że lady Margaret nie pozostaje kompletnie bezbronna. Jak zauważa, ona również jest atletką, zwłaszcza na korcie tenisowym, i nie wygląda na taką, która dałaby się poskromić nawet najlepszemu graczowi polo w Anglii, a mężczyzna podejmujący ryzyko okiełznania jej czyni to na własną zgubę. Rozważając szanse lorda na podporządkowanie żony, autor tekstu sugeruje, że być może najlepszą drogą będzie pomoc sojusznika, a tym miałaby być matka lorda. Co więcej, podejrzewa nawet, powołując się na kilka fotografii prasowych ukazujących lady Wodehouse w towarzystwie teściowej – rzekomej przyzwoitki, że lord poprosił ją już o wsparcie. Matkę lorda dziennikarz opisuje jako kobietę zdeterminowaną, która zgodnie z opinią jej przyjaciół, jest w pełni zdolna wziąć w karby impulsywny charakter synowej.

Można sądzić, że lady Margaret jako osoba pewna siebie, pełna wigoru i przebojowa nie przejmowała się zanadto prasowymi rewelacjami na swój temat i żyła pełnią życia. Należała do „Bright Young Things”, arystokratycznej bohemy Londynu lat 20. XX w., która słynęła z ekstrawaganckich przyjęć kostiumowych, swobody obyczajowej oraz słabości do używek. Arystokratka dawała też upust swej energii uprawiając sport. Na łamach prasy niejednokrotnie podkreślano jej umiejętności w tej dziedzinie. W magazynie „The Bystander” z 30 maja 1923 r. znalazło się zdjęcie Malcolma Arbuthnota ukazujące lady Wodehouse z psem rasy Airedale Terrier. W komentarzu opisano ją jako popularną gospodynię w kręgach sportowych, amatorkę polowań na lisy, utalentowaną zawodniczkę tenisa na trawie i oczywiście wierną zwolenniczkę polo. I to zapewne nie twarda ręka męża czy nadzór teściowej, ale wspólna pasja, jaką był sport, scementowała małżeństwo, które przerwała dopiero śmierć lorda Wodehouse’a podczas bombardowania Londynu w 1941 r. Lady Margaret zmarła 9 lat później, 4 stycznia 1950 r. Warto wspomnieć, że para miała jednego syna, Johna Wodehouse’a, 4. hrabiego Kimberleya (1924-2002), który odziedziczył po rodzicach pasję do sportu i uczestniczył m.in. w wyścigach bobslejów. Był sześciokrotnie żonaty.  

„The Ogden Standard-Examiner”, Sunday Morning, July 16, 1922, p. 5


Autorka tekstu: Sylwia Smolarek-Grzegorczyk

Slide
POLECAMY ARTYKUŁY

Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiet

Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety – śpiewała Marilyn Monroe. Trudno wątpić w jej słowa, oglądając fotografie z V&A Museum w Londynie prezentowane na najnowszej wystawie czasowej „Prezentacje na brytyjskim dworze 1898-1929”.

Prezentacje na brytyjskim dworze 1898-1929

Kostium, klejnoty, status i ceremoniał na fotografiach strojów dworskich z Archiwum Lafayette’a w V&A Museum w Londynie

01

/ 07 / 2021