Dwa portrety i jeden gratis

Dwa portrety i jeden gratis

Dwa portrety i jeden gratis

O portretach hrabiego Franciszka von Ballestrem autorstwa Ernsta Rescha i jego żony Jadwigi namalowanym przez Teodora Hamachera oraz trzecim, niespodziewanym


W 2023 roku do pracowni konserwatorskiej Muzeum Zamkowego w Pszczynie skierowany został obraz na płótnie określony jako „Portret oficera pruskiego”, przechowywany dotąd w muzealnym magazynie. Wiadomo było, że do zbiorów pszczyńskich trafił on w latach 50. XX wieku z Pławniowic.

Ani portretowany, ani jego autor nie zostali wówczas rozpoznani. Namalowaną u dołu przedstawienia sygnaturę błędnie odczytano jako „Biesch 1858”, co łatwo zrozumieć, biorąc pod uwagę warstwy brudu i pożółkłego werniksu, które czyniły detale mało czytelnymi.

„Jaki jest kirasjer każdy widzi…”


Na reprezentacyjnym i bardzo formalnym wizerunku widać sztywno stojącego, młodego oficera w mundurze kirasjera pruskiego, na szarobrązowym, bliżej nieokreślonym tle. Portretowany ujęty jest w półpostaci, en trois quarts, zwrócony w prawo, prawą ręką obejmuje hełm, a lewą wspiera na boku. Jego umundurowanie wskazuje na rangę podporucznika 1 Regimentu Kirasjerów. Składa się ono z białego sukiennego koletu z czarnym kołnierzem i mankietami lamowanymi złotem, stalowego kirysu z mosiężnymi listwami brzegowymi i nitami, z widocznymi na napierśniku pasami z mosiężnymi nakładkami i zapinkami zaczepianymi o mosiężne guzy i epoletów z mosiężną torsadą bez bulionów. Kirys przepasany jest złotym bandolierem. Błyszczący, stalowy hełm z charakterystycznym szpikulcem, zwieńczony jest umieszczonym na przedzie złotym orłem. Jasne, szare oczy żołnierza śmiało patrzą wprost na obserwatora, lecz jego spojrzenie budzi raczej sympatię niż grozę. Pomimo podkręconych do góry wąsów i dodających surowości bokobrodów, sympatyczna wydaje się jego zaróżowiona twarz o blisko osadzonych oczach i długim, cienkim nosie.

Dzięki licznym złotym elementom, ugrowym odcieniom munduru w partiach cieni, a także brązowawej szarości tła, w tonacji obrazu przeważają ciepłe barwy kojarzące się z malarstwem baroku. Partie oświetlone skontrastowane są z pozostawionymi w cieniu.

Portret Franaciszka von Ballestrem,
zbiory Muzeum Zamkowego w Pszczynie

„Resch 1858” – sygnatura artysty na powierzchni obrazu

Obraz w formie owalu, niezwykle sprawnie namalowany na podobraziu fabrycznym napiętym na krosnach o kształcie ośmioboku o wymiarach 85 cm x 70 cm, generalnie nie był w złym stanie. Wymagał oczyszczenia i usunięcia zdegradowanego werniksu, wyprostowania kilku niewielkich deformacji płótna oraz wykonania drobnych, na szczęście niezbyt licznych kitów i retuszy w miejscach ubytków warstwy malarskiej z zaprawą. Po zabiegach nie spodziewano się spektakularnych zmian ani rewelacji na wizerunku, a parafrazując znane powiedzenie całość można było podsumować „jaki jest kirasjer każdy widzi…”. Okazało się jednak inaczej.

Autor portretu oficera

Po oczyszczeniu lica obrazu, odczytanie sygnatury przestało być problematyczne. Pierwszy znak okazał się być literą „R” a nie, jak dotąd przypuszczano, „B”. To pozwoliło na ustalenie, że autorem obrazu jest malarz Ernst Resch (1807–1864), urodzony w Miśni, który po studiach artystycznych w Dreźnie przeniósł w 1838 roku do Wrocławia i cieszył się powszechnym uznaniem jako znakomity portrecista znanych osobistości Dolnego Śląska. Jego twórczość wpisuje się w nurt realizmu mieszczańskiego pierwszej połowy XIX wieku, stylu biedermeier, i wyróżnia się ogromną precyzją i dbałością o szczegóły. Malarz działał w Śląskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki, wykładał malarstwo, a w 1860 roku został profesorem i pierwszym dyrektorem Królewskiej Szkoły Sztuki Budownictwa i Rzemiosła.

W Muzeum Zamkowym w Pszczynie eksponowane jest inne jego dzieło, określane jako „Portret Adelheid von Hochberg”, które wprawdzie stylistycznie odbiega od „Portretu oficera pruskiego”, ale sygnowane jest uderzająco podobnie – z charakterystyczną, zamaszystą pierwszą literą nazwiska i datą pod nim. Analogicznie wyglądają sygnatury artysty umieszczone na innych, znanych dziełach malarza.

To nie było ostatnie odkrycie.

Portret malarza Ernsta Rescha autorstwa Ludwika Rosenfeldera,
(domena publiczna)

Po drugiej stronie lustra

Retusze w obrębie hełmu, wykonywane pod powiększeniem, pozwoliły na odkrycie (sic!) niezauważonego dotąd detalu.
Oto na wypolerowanej, błyszczącej jak lustro, metalowej powierzchni hełmu widać jeszcze jedną osobę – siedzącego za sztalugami i malującego autora obrazu!

Fizys artysty jest znane, choćby z portretu autorstwa Ludwiga Rosenfeldera. Dlatego nietrudno go rozpoznać na miniaturowym autoportrecie szkicowo zaznaczonym na błyszczącej powierzchni hełmu. Na obu wizerunkach widać tę samą, szeroką twarz okoloną gęstą brodą, wysokie, wypukłe czoło z zakolami i lekko kręcone włosy. Sztaluga jest niezbyt duża, o trzech nogach, a zaznaczona brązową plamą podłoga pracowni zapewne była drewniana. Odbicie światła na wypukłej powierzchni hełmu zaznaczono białą plamą o kształcie rombu nałożoną impastowo farbą. Po lewej stronie plamy zarysowano listwy czy pręty sugerujące niezidentyfikowaną konstrukcję. Mimo nasuwającego się skojarzenia ze współczesnymi lampami, źródłem mocnego

oświetlenia pracowni skierowanego na pozującego modela raczej nie mogło być sztuczne światło. Co prawda do połowy XIX wieku, a więc do czasu, w którym został namalowany portret, w Europie pojawiły się wynalazki, które dzięki wykorzystaniu różnorodnych zjawisk fizycznych i chemicznych, pozwoliły na budowę kilku typów lamp, wyglądały one jednak inaczej. Jasny romb na powierzchni hełmu to najprawdopodobniej odbicie okna poddasza pracowni artysty, gdyż w XIX wieku chętnie lokowano te pomieszczenia na najwyższych kondygnacjach budynków. Być może pomieszczenie znajdowało się w nieistniejącym obecnie budynku przy ulicy Schweidnitzerstadtgraben 9 (obecnie Świdnickie Podwale 9) we Wrocławiu, gdzie artysta mieszkał.

Kim jest oficer?

W ustaleniu tożsamości portretowanego pomocne okazały się detalicznie przedstawione umundurowanie kirasjera, informacja o przyjęciu obrazu do zbiorów pszczyńskiego Muzeum z Pławniowic, z rezydencji rodu von Ballestrem, a także data umieszczona na portrecie. Te fakty wskazują na osobę Franciszka von Ballestrema, późniejszego polityka, właściciela ziemskiego i przemysłowca, którego na wizerunku przedstawiono jako dwudziestoczteroletniego młodzieńca, świeżo upieczonego oficera elitarnego 1 Regimentu Kirasjerów. Rysy hrabiego na malarskim portrecie rozpoznać można na jego późniejszych fotografiach: te same jasne, blisko rozstawione oczy, ten sam wąski, długi nos.

Franz Karl Wolfgang Ludwig Alexander Graf von Ballestrem urodził się w 1834 roku w rodzinnej posiadłości na zamku w Pławniowicach jako syn Karola Wolfganga i Berthy von Leithold. Był prawnukiem Jana Baptysty Ballestrero di Castellengo, z pochodzenia Włocha, który zapoczątkował na Śląsku katolickiego wyznania ród Bellestremów. Franciszek naukę rozpoczął w konwikcie dla młodzieży we Lwowie. Następnie kształcił się w gimnazjum katolickim w Głogowie, gdzie uzyskał świadectwo maturalne. W latach 1851-1852 studiował filozofię w jezuickiej szkole w Namur w Belgii. Od 1853 do 1855 roku, przygotowując się do zarządzania rodzinnym majątkiem, studiował górnictwo w Akademii Górniczej w Lüttich. Po studiach Franciszek rozpoczął służbę w armii. Służył w 19 Regimencie Piechoty, a od 1857 roku w elitarnym 1 Regimencie Kirasjerów.

Zapisany na obrazie rok 1858 był dla młodego arystokraty wyjątkowy. 21 czerwca 1858 roku Franciszek Ballestrem poślubił Joannę Jadwigę hrabinę von Saurma-Jeltsch. Uroczystości odbyły się w Tworkowie, rodzinnym majątku panny młodej, następnie państwo młodzi zamieszkali we Wrocławiu, z którym Jadwiga była emocjonalnie związana. Reprezentacyjny wizerunek w stroju kirasjera mógł być zamówiony właśnie na okoliczność ślubu, a dostępność wybitnego portrecisty wrocławskich elit, ułatwiła realizację zamówienia. Obu panów przypuszczalnie łączyły także relacje mniej formalne, skoro hrabia zezwolił, by na tak oficjalnym portrecie artysta żartobliwie utrwalił swój niewielki wizerunek.

Portret Franciszka von Ballestrem w trakcie konserwacji, lico i odwrocie

Portret Joanny Jadwigi von Ballestrem

Należało się spodziewać, że oprócz portretu hrabiego Franciszka istnieje drugi do pary (pendant) – portret jego małżonki. Okazało się, że istotnie, taki portret nie tylko powstał, ale również znajduje się w zbiorach Muzeum Zamkowego w Pszczynie. Ma podobne podobrazie o kształcie ośmioboku, malowany jest w owalu, na płótnie gruntowanym fabrycznie, o zbliżonych, choć nie identycznych wymiarach (84 cm x 72 cm, jest więc nieznacznie szerszy).

Tożsamość portretowanej ustalono dzięki niewielkiej papierowej nalepce na dolnej listwie krosien, z tyłu obrazu, na której brązowym atramentem napisano jej imię, nazwisko rodowe, nazwisko i imię męża oraz datę urodzin i śmierci.
Co ciekawe, oba portrety nie były ze sobą łączone, mimo, że adnotacje w dokumentach muzeum wskazywały na to samo miejsce ich pochodzenia – Pławniowice. Zapewne stało się tak głównie dlatego, że w przeciwieństwie do małżonki, hrabia nie był zidentyfikowany, ale to nie była jedyna przyczyna.

Papierowa nalepka na listwie krosien portretu Jadwigi von Ballestrem

Otóż oba portrety różnią się tonacją i stylem wykonania

Dwudziestoletnia Jadwiga, a więc cztery lata młodsza od męża, jest przedstawionaw półpostaci, en trois quarts, i zwrócona w przeciwną stronę niż Franciszek na swoim portrecie – mianowicie w lewo. Takie usytuowanie małżonków na obu wizerunkach nie mogło być przypadkowe, najprawdopodobniej w zamyśle zamawiających miały one być eksponowane razem, a portretowani zwróceni ku sobie, ze spojrzeniami skierowanymi na widza. Jadwiga ubrana jest w białą suknię ślubną z dekoltem, odsłaniającym obnażone ramiona. Ozdobny kołnierz, berta, z szyfonu lub muślinu, przybrany atłasowymi kokardami i taśmami, wokół dekoltu dekorowany jest subtelną koronką, a pośrodku bukiecikiem bladoróżowych róż. Spod berty widoczne są rękawy sukni z delikatnej półprzezroczystej tkaniny, ręce spowija woalowy szal. Bladoróżowe róże stroją także włosy hrabiny, rozdzielone przedziałkiem i upięte wokół głowy. Szyję młodej kobiety zdobi naszyjnik na złotym łańcuszku z dwoma pomarańczowymi kamieniami szlachetnymi, jedyny wyraźnie ciepły akcent obrazu. Tonacja przedstawienia jest chłodna, dominują błękity tła oraz szarości i biele w partiach sukni i bardzo jasnej, bladoróżowej karnacji portretowanej. Postać oświetlona jest równomierne, wydobyta jasną plamą z ciemniejszego, neutralnego tła sugerującego niebo i obłoki.

Portret Franciszka jest zróżnicowany kolorystycznie, bogatszy w detale, z interesująco budowanymi partiami karnacji, światła i cienia. Portret Jadwigi wydaje się bardziej powściągliwy i oszczędny w środkach artystycznego wyrazu. Oba – mistrzowskie, choć odmienne.

Wizerunek Jadwigi namalował bowiem inny artysta, którego sygnaturę i datę – 1858, widać u dołu, po prawej stronie portretowanej. Sygnatura ta również została pierwotnie błędnie odczytana. Właściwym autorem obrazu okazał się być Theodor Hamacher, inny uznany malarz działający wówczas we Wrocławiu. Urodzony w 1825 roku w Düsseldorfie w rodzinie litografa, studiował malarstwo na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Od 1846 do 1854 roku pracował jako nadworny malarz na książęcym dworze w Oldenburgu. Z początkiem lat 50. XIX wieku za namową kanonika, później biskupa wrocławskiego Heinricha Förstera, przeniósł się do Wrocławia i na jego zlecenie malował freski w kaplicy tamtejszej katedry, a także obrazy do kolekcji protektora. Zmarł we Wrocławiu w 1865 roku.
Zagadką pozostaje, dlaczego portrety zamówiono u dwóch różnych malarzy. Być może portret Franciszka powstał nieco wcześniej, dla uhonorowania służby hrabiego w elitarnym pułku, może w okresie narzeczeństwa jako prezent dla wybranki, natomiast portret Jadwigi w ślubnym stroju namalowany został już po ślubie, choć wciąż w tym samym roku. Być może Hamachera, malarza m.in. wizerunków św. Jadwigi, a więc patronki panny młodej, rekomendował małżonkom znany im biskup Förster. Hipotez może być wiele.

Sygnatura Teodora Hamachera – autora portretu Jadwigi von Ballestrem

Krosna obu obrazów, z drewna iglastego, z takimi samymi klinami, wydają się być wykonane przez jednego stolarza. Przypuszczalnie obaj malarze zaopatrywali się u innego dostawcy płócien gruntowanych fabrycznie – te bowiem wizualnie się różnią, mimo białego koloru gruntu.  Na portrecie Jadwigi jest on nałożony cieńszą warstwą, z widocznymi przez nią nitkami płótna. Co zrozumiałe, inne są gwoździe, którymi malarze zamocowali płótna na krosnach.

Portret Joanny Jadwigi von Ballestrem przed konserwacją, lico i odwrocie

Na tyłach obu portretów, na górnych listwach ich krosien znaleziono podobne napisy. Na portrecie Franciszka „Graf von B(…)strem” – pisane ołówkiem, bardzo zamaszystym pismem. Na sąsiedniej listwie, czerwoną kredką i innym rodzajem pisma: „Bibliothek/ links vom Türschrank” (biblioteka, na lewo od szafki drzwiowej), a na nim – ołówkiem, trzecim rodzajem pisma „Pławniowice, 14 VIII 47”.
Na górnej listwie portretu Jadwigi czerwoną kredką zanotowano: „Bibliothek/ links vom Kamin”, (biblioteka, na lewo od komina), a na sąsiedniej: „Pławniowice, 14 VIII 47”.

Zatem w pławniowickim pałacu wizerunki wisiały niedaleko siebie, w bibliotece, pomieszczeniu, które w arystokratycznych siedzibach było zwykle reprezentacyjne i predystynowane do ekspozycji portretów. Tym bardziej więc zaskakuje fakt, że obrazy wizualnie się różnią.
Technologicznie dobrze wykonane, obrazy miały zapewnione dobre warunki przechowywania i dbano o nie. Oba zachowane są bardzo dobrze, bez większych zniszczeń.

Dalsze losy małżonków von Ballestrem

Po ślubie państwo młodzi zamieszkali we Wrocławiu. Tu urodziło się dwanaścioro ich dzieci, z których wieku dorosłego dożyło dziewięcioro. Od 1862 roku rodzina zamieszkała w kamienicy przy Wallstrasse 8 (obecnie Włodkowica), którą pod koniec XIX wieku znacznie powiększono i przekształcono na neoromański pałacyk istniejący do dziś.

W 1866 roku hrabia Ballestrem brał udział w wojnie prusko-austriackiej, w latach 1870-1871 w wojnie prusko-francuskiej. Za swoje zasługi odznaczony był orderem Czerwonego Orła oraz Żelaznym Krzyżem I i II klasy. Karierę wojskową przerwała w 1871 roku poważna kontuzja na skutek upadku z konia. Hrabia z powodzeniem zaangażował się w działalność polityczną. Będąc gorliwym katolikiem wstąpił do partii Centrum, tworząc jej struktury na Górnym Śląsku i zyskując dużą popularność. W 1872 roku wygrał w wyborach do parlamentu. Rozgłos przyniosła mu także krytyka Kulturkampfu. Po pięcioletnim okresie wycofania się z polityki, od 1898 do 1906 roku pełnił funkcję prezydenta Parlamentu Rzeszy. Ceniony za godność, rozsądek, poczucie sprawiedliwości i humor, był uważany za najlepszego prezydenta, jakiego kiedykolwiek posiadała Rzesza.

W 1879 roku, gdy po śmierci ojca rodowy majątek przeszedł w ręce Franciszka, rodzina przeniosła się do Pławniowic. Tamtejszą siedzibę z prywatną kaplicą katolicką gruntownie przebudowano w latach 1882–1885. Jako przemysłowy potentat hrabia Ballestrem sprawnie zarządzał olbrzymim majątkiem. W jego posiadaniu znajdowały się m.in. kopalnie węgla, huty, cegielnie, fabryka klinkieru, wydobywał dolomit w Norwegii, Czechach i na Węgrzech, rozwijał przemysł drzewny. Ballestremowie dbali o swoich pracowników, wznosząc dla nich osiedla, kolonie robotnicze, punkty opieki sanitarnej, noclegownie, szkoły, biblioteki, ośrodek rekonwalescencyjny w Głuchołazach. Szczególne inwestycje dotyczyły Rudy na Górnym Śląsku (dzisiejszej dzielnicy Rudy Śląskiej), gdzie wybudowano dom opieki dla wdów po górnikach, szpital, aptekę oraz kościół, a w 1889 roku wprowadzono elektryczne oświetlenie ulic.

Ze wspomnień Anny von Hochberg, córki pszczyńskiego księcia Jana Henryka XI wynika, że obaj panowie nie tylko się znali, ale i lubili, oraz dzielili się doświadczeniami z zakresu wydobycia węgla kamiennego.
Franciszek von Ballestrem za zasługi dla katolicyzmu został w 1873 roku mianowany tajnym szambelanem papieskim di spada e cappa. Był rycerzem Zakonu Maltańskiego. Zmarł 23 grudnia 1910 roku, pochowany został w krypcie kościoła pw. św. Józefa w Rudzie, który ufundował. Jadwiga przeżyła męża o pięć lat. Zmarła w 1915 roku w ukochanym Wrocławiu i pochowana została obok męża.

Na skutek dziejowych przemian wywołanych zawieruchą drugiej wojny światowej, portrety małżonków w 1947 roku opuściły rodową posiadłość w Pławniowicach. Siedemdziesiąt lat przechowywane były osobno w magazynach Muzeum Zamkowego w Pszczynie. Zgodnie z najnowszymi planami Muzeum, rozdzielone wizerunki tych ważnych dla Śląska postaci, złączonych wspólnym losem, w końcu eksponowane będą razem, w ramach przygotowywanej obecnie stałej wystawy portretów na drugim piętrze pszczyńskiego zamku.

Autorka tekstu: Anna Maniakowska-Sajdak
Fotografie: Mirosława Kret, Marcin Cyran


21

/ 06 / 2023