Księżna Daisy von Pless Królową Saby

Jest rok 1897. Wielka Brytania świętuje Diamentowy Jubileusz Królowej Wiktorii. Okrągłe sześćdziesiąt lat monarchini na tronie staje się pretekstem do rozlicznych przedsięwzięć w całym Imperium. W Londynie największym wydarzeniem sezonu towarzyskiego jest odbywający się pod szyldem jubileuszu bal kostiumowy w Devonshire House. Gdy rozchodzi się wieść, że niezwykle ustosunkowana 65-letnia księżna Louise of Devonshire – znana ze słusznej postury, brązowej peruki i czerwonej szminki – szykuje bal, żadna dama w Londynie nie ma odwagi z nią współzawodniczyć. Wszystkie za to koncentrują wysiłki na tym, by znaleźć się na liście gości. Na miesiąc przed balem, zaplanowanym na noc z 2 na 3 lipca, rozesłanych zostaje 700 zaproszeń. Goście mają przybyć w historycznych lub alegorycznych kostiumach sprzed 1815 r., a zatem sprzed roku klęski Napoleona pod Waterloo. Jeśli wierzyć ówczesnej prasie, tłum arystokratycznych kobiet przypuszcza szturm na muzea, by studiować obrazy i ryciny. Rozpoczyna się batalia o najlepszych krawców, perukarzy, modystki czy projektantów teatralnych. Tysiące kobiet dniami i nocami szyje, haftuje, farbuje i kręci strusie pióra nad gorącą parą, by zdążyć na czas przygotować zamówione kreacje. Gazeta „The Graphic” donosi, że niektóre stroje kosztują 1000 funtów, a wykorzystane łącznie do ich ozdoby klejnoty wycenia nawet na kilka milionów.

Nadchodzi wielka chwila. Innowacją wprowadzoną podczas balu jest podzielenie gości na kilka „dworów”, na czele których stają znane damy: dwór elżbietański, dwór Ludwika XV i Ludwika XVI, dwór Marii Teresy Austriaczki oraz dwór carycy Katarzyny II, a oprócz nich grupa orientalna oraz włoska procesja. O 23.00 rozbrzmiewa hymn narodowy, przybywają przedstawiciele królewskiego dworu i rozpoczyna się prezentacja poszczególnych „dworów”. Potem tańczy się kwadryle i walce, a następnie harmonogram przewiduje odpoczynek w rozświetlonym ogrodzie i kolację w namiocie.

Jest też wydarzenie bez precedensu. Modny fotograf „Messieur Lafayette” otrzymuje nietypowe zlecenie: w noc balu w ogrodach Devonshire House stawia wielki namiot, a w nim tworzy prowizoryczne atelier fotograficzne z elektrycznym oświetleniem, transportując do niego ze swego studio przy Bond Street rekwizyty, sprzęt i scenograficzne tła. Jego zadaniem jest uwiecznienie uczestników balu. Goście – „crème de la crème” socjety – tłoczą się w pełnej jazgotu kolejce pośród doniczkowych palm i weneckich latarni połyskujących pomiędzy starymi drzewami. Nie obywa się bez incydentów – książę Portland, który na potrzeby przebrania powiększył swe wąsy przy pomocy żółtej waty, zapaliwszy papierosa, zajmuje się ogniem. Lafayette pracuje w pocie czoła od wpół do pierwszej do około piątej nad ranem, jego asystenci w amoku jedna za drugą zmieniają szklane płyty negatywowe, na każdego modela przypada nie więcej niż półtorej minuty, ale i tak udaje się utrwalić na fotografiach tylko 200 gości.

Wśród osób bawiących się na balu jest też para książęca z Pszczyny. Hans Heinrich XV i Daisy von Pless. On jako hrabia Orłow idzie w orszaku Katarzyny II, ona jako królowa Saby podąża w pochodzie orientalnym. O nim trudno znaleźć jakąkolwiek wzmiankę, jej strój wzbudza sensację i jest szeroko komentowany w prasie. „The Daily Telegraph” dzień po balu opisał go w następujących słowach: „[…] suknia… z purpurowej i przetykanej złotem gazy. Stanik, spódnica niemal do talii oraz tren były masą klejnotów, gęsto inkrustowanych wypukłych złotych medalionów. Turkusy z hieroglifami stanowiły dominujący element pośród żółtych, czerwonych, purpurowych, zielonych, niebieskich i białych kamieni. Była też szarfa ze złotej tkaniny, także znakomicie zdobiona klejnotami i asyryjska plakieta na przodzie stanika na wysokości talii. Skończenie doskonały strój dopełniało asyryjskie nakrycie głowy z klejnotami nad każdym uchem, wysokie sztywne pióro zdobione klejnotami oraz łańcuchy diamentów i turkusów zwieszające się z ramion do nadgarstków”.

 Strój ów miało podtrzymywać czterech czarnoskórych. I w tym miejscu warto oddać głos uczestnikowi balu, a konkretnie bratu księżnej Daisy, George’owi Cornwallisowi-Westowi. Ów młody, niespełna wówczas dwudziestotrzyletni mężczyzna cieszył się dużym powodzeniem wśród kobiet, nie doskwierał mu jednak nadmiar gotówki, co zostało skrzętnie wykorzystane przez jego starszą siostrę: „Moja siostra wystąpiła w roli królowej Saby. Zawsze wyobrażałem sobie tę damę  jako drobną brunetkę, podczas gdy Daisy była ‘wysoką i nieziemską blondynką’ [w oryginale „tall and most divinely fair” – cytat z poematu „A Dream of Fair Women” Alfreda Tennysona]. Miała wspaniałą suknię z niebieskiego jedwabiu lamowaną zlotem, pokrytą diamentami i turkusami, które w prezencie ślubnym podarował jej mąż. Ja sam, nie mając odpowiednich funduszy, by zapłacić za kostium, za łapówkę w postaci darmowego stroju zostałem zmuszony być na jej usługach w charakterze jednego z członków dworu, których ubiory zostały opracowane przez słynnego projektanta teatralnego tamtych czasów. Nie mam pojęcia dlaczego uparł się, że męską świtę królowej Saby stanowili pełnej krwi Murzyni odziani w coś przypominającego wielobarwną kapę na łóżko, ale być może szaty te były inspirowane jego wiedzą na temat upodobań Józefa co do stroju [nawiązanie do starotestamentowej opowieści z Księgi Rodzaju dot. Jakuba, syna Izaaka, który swemu ukochanemu synowi Józefowi podarował „wielobarwną szatę”]. Faktem pozostaje, że znienawidziłem pomysł poczernienia mej twarzy, a moje przyjaciółki w najmniejszym stopniu nie doceniły przebrania, w konsekwencji nie bawiłem się ani trochę i wyszedłem wcześnie z goryczą w sercu wobec teatralnego projektanta”.

Pomimo niechęci do swego stroju i nie do końca udanego wieczoru, George dał się sfotografować w namiocie Lafayette’a. [fot. 1] Daisy, niezwykle dbająca o swój wizerunek, najprawdopodobniej uznała, że półtoraminutowa sesja nie spełni jej oczekiwań. W swej kosztownej sukni udała się do atelier Lafayette’a przy Bond Street dopiero kilka miesięcy później, 29 grudnia 1897 r. [fot. 2].  Z tej sesji zachowały się cztery negatywy.

Warto także nadmienić, że na słynnym balu pojawiła się również czterdziestotrzyletnia owdowiała Jennie Jerome, matka Winstona Churchilla, która trzy lata później została żoną George’a. W ten sposób George stał się ojczymem Winstona Churchilla, młodszego od niego zaledwie o 16 dni. Jennie wystąpiła jako bizantyńska cesarzowa Teodora i miała ze sobą jabłko cesarstwa wschodniorzymskiego – oryginalny przedmiot wypożyczony z British Museum (dziś na samą myśl o tym muzealników przechodzą ciarki).

Czasopismo „Photographic News”, zdając 9 lipca 1897 r. relację z wydarzenia, napisało: „Na historyczny bal u księżnej Devonshire w zeszłym tygodniu zamówiono studio fotograficzne, obiektyw zaś był, jak się okazuje, ze wszech miar niezbędny, aby uwiecznić niezwykle wiernie odtworzone kostiumy, w jakich pojawili się goście. Wśród nich nie zabrakło najznakomitszej śmietanki towarzyskiej, od rodziny królewskiej poczynając. Kostiumy zaś wyobrażały postaci najznamienitszych mężów i kobiet w historii. Dzięki fotografii bez wątpienia udało się uwiecznić zarówno bal, jak i jego uczestników, a w przyszłości, kiedy wydarzenia tego wspaniałego roku ktoś spokojnie opowie spokojną prozą, zainteresowanie nim będzie niezwykle głębokie”.

Zapraszamy do „głębokiego zainteresowania się” historią balu w Devonshire House. Zachowane zdjęcia jego uczestników, znajdujące się dziś w zbiorach V&A Museum, można oglądać na stronie: http://lafayette.org.uk/dhblist.html.

W roku 2014 część spośród tych fotografii była prezentowana w Stajniach Książęcych w Pszczynie w ramach wystawy czasowej „Od Kleopatry do Nelsona. Jubileuszowy bal kostiumowy królowej Wiktorii” przygotowanej przez Muzeum Zamkowe w Pszczynie. [fot. 35] W kolejnych latach pokazano ją także w innych muzeach i instytucjach w Polsce i zagranicą.

 Autorka tekstu: Sylwia Smolarek-Grzegorczyk

Księżna Daisy von Pless Królową Saby

 

09

/ 07 / 2021