Kilka słów o higienie w arystokratycznej rezydencji

Branie kąpieli w celu utrzymania ciała w czystości przed XIX w. nie było powszechnie uważane za istotne, choć ludzie zażywali kąpieli zdrowotnych lub z powodów rekreacyjnych w nadmorskich spa. W II poł. XIX w. pojawiła się moda na łaźnie tureckie, które powstawały zarówno w publicznych i prywatnych instytucjach, jak i w niektórych rezydencjach. W większości przypadków ludzie myli się w swych sypialniach czy ubieralniach, używając przenośnych sprzętów, takich jak miski, dzbanki czy wanny do kąpieli nasiadowych, które były napełniane i opróżniane przez służących. [fot.1] Przed końcem XIX w. łazienki w rezydencjach arystokratycznych były rzadsze niż w domach klasy średniej, co wynikało z… dostępności służących.

Daphne Thynne (1904-1997), żona 6. Markiza Bath, z rozrzewnieniem wspominała lata spędzone w rezydencji Longleat w Wiltshire:
„Praca służącej musiała być bardzo uciążliwa za sprawą ciągłego noszenia dzbanków z gorącą wodą oraz ustawiania i czyszczenia wanien, które umieszczano w sypialniach przed kominkiem. Przytulny widok miedzianego dzbanka na gorącą wodę otulonego ciepłym, białym ręcznikiem i odbijającego białymi światłami płonący ogień musiał dawać o wiele więcej komfortu, niż dostarcza go brzydki, współczesny luksus  w postaci instalacji z ciepłą i zimną wodą  w sypialni”.

Ubieralnia, garderoba czy też gotowalnia zlokalizowana w przyległym do sypialni pomieszczeniu była często wybierana nie na tradycyjną kąpiel – nasiadówkę, ale także na nowego rodzaju kąpiel, w której wodę ogrzewano ogniem z węgla, węgla drzewnego lub gazem. Służąca musiała wówczas zarówno napełnić, jak i opróżnić wannę, a oprócz tego rozpalić komorę paleniskową, by ogrzać wodę. Gazowe ogrzewanie kąpieli wprowadzono w latach 60. XIX w. Mankament stanowiło to, że nie dało się go przemieszczać na kółkach – było umocowane w jednym miejscu i połączone z rurą dostarczającą gaz. Bywało też ono wyposażone w rury doprowadzające zimną wodę i odprowadzające ścieki[fot.2].

Tworzenie oddzielnych łazienek w rezydencjach stało się bardziej powszechne w latach 70. XIX w., ale było uzależnione od możliwości pompowania ciepłej wody na wyższe piętra. Większość wczesnych „pełnowymiarowych” wanien wykonywano z lanego żelaza pokrytego emalią i obudowywano drewnianymi panelami, by ukryć instalacje i rury. Ponieważ pokryte panelami wanny trudno było utrzymać w czystości, większą popularność zyskały wolnostojące wanny z lanego żelaza o zaokrąglonych krawędziach. [fot.3] Przed upływem drugiej dekady XX w. w łazienkach, a czasem też sypialniach czy garderobach pojawiły się umywalki. [fot.4-5] Bogate dekoracje z okresu wiktoriańskiego z czasem ustępowały prostocie, co wiązało się zapewne ze wzrastającą świadomością, że czystość łączy się ze zdrowiem.

Choć pierwszy klozet, w którym zastosowano spłukiwanie wodą został wynaleziony już w 1596 r. przez sir Johna Carringtona, chrześniaka królowej Elżbiety I, to nie znalazł on szerokiego zastosowania. Pomimo kolejnych wynalazków w następnych stuleciach, w których celowali Anglicy, wciąż popularnością cieszyły się nocniki czy krzesła sedesowe. Zapewne najbardziej rewolucyjne okazało się zastosowanie w II poł. XIX w. wolnostojących ceramicznych muszli klozetowych, które nie wymagały, tak jak wcześniej, drewnianej obudowy. Istniały dwa główne typy klozetów: wash-out oraz wash-down. [fot.6] W przypadku systemu wash-out strumień wody kierował się od tyłu muszli do przodu, a następnie był zbierany w zbiorniku, dlatego tego typu klozety miały bulwiaste wybrzuszenie z przodu. W przypadku drugiego rozwiązania wodę zbierano w zbiorniku zlokalizowanym z tyłu, a przód muszli był prosty.

Na planach zamku pszczyńskiego pochodzących sprzed 1911 r. są zaznaczone pomieszczenia określane jako „Closet” i sądzić można, że pojawiły się one u schyłku XIX w. Nieprawdą wydaje się powszechne mniemanie, że łazienki w zamku powstały dopiero wraz z przybyciem na dwór książąt pszczyńskich angielskiej żony księcia Hansa Heinricha XV von Pless – Daisy. Oparte ono zostało na jednym zaledwie zdaniu z jej wspomnień: „Wielka paradność i ciężki przepych, brak komfortu czy wygody, a nawet osobistej łazienki!” Użyty przez nią angielski zwrot „single bathroom” zapewne odnosił się do braku osobistej łazienki, a nie braku łazienki w ogóle. Faktem jednak pozostaje, że długo w zamku pszczyńskim w użyciu były toaletki z przenośnym zestawem naczyń toaletowych, które możemy zobaczyć jeszcze na fotografiach wnętrz zamku z 1915 r.  Z pewnością robiły one wrażenie na gościach zamku, jak można sądzić, czytając wspomnienia niemieckiego kanclerza księcia Bernharda von Bülowa: [Cesarz Wilhelm II] „opowiedział nam o czarującej rezydencji księcia Hansa Heinricha von Pless (…) Książę Hans miał najładniejsze kretonowe bordiury wiszące wokół wszystkich toaletek – umywalni w zamku. Cesarz zamierzał sobie sprawić takie w każdym spośród swych licznych pałaców”. [fot.7-10] Nocniki, podobnie jak toaletki – umywalnie, były – i to nie tylko w Pszczynie, ale i w innych europejskich domach arystokratycznych – w użyciu tak długo, jak długo była dostępna służba, która je obsługiwała. Jak napisał Julian Fellowes, arystokrata, pisarz i scenarzysta filmów „Downtown Abbey” i „Gosford Park”, arystokracja nie ceniła intymności, uważając ją wartość drobnomieszczńską.

Liczba łazienek w zamku pszczyńskim zwiększyła się do 1915 r., o czym świadczą archiwalne dokumenty i plany zamku. Były też one, tak jak pozostała infrastruktura zamku, na bieżąco modernizowane. Niemniej jednak, pisząc o „obyczajach higienicznych” na dworze pszczyńskim warto podkreślić, że negatywne opinie księżnej Daisy, Angielki, mogą wynikać z odmiennych tradycji i pojęcia higieny w Anglii i w Prusach. Niech podsumuje je anegdota, którą księżna przytacza w swych wspomnieniach, opisując pobyt na dworze w Berlinie:

„Przy jednej okazji siedziałam między dwoma starymi dżentelmenami, z których jeden zapytał mnie, dlaczego zatrzymaliśmy się w hotelu, a nie w naszym własnym, brzydkim pałacu przy Wilhelmstrasse. Odpowiedziałam, że mój mąż tak woli, ponieważ w naszym domu nie ma łazienek. Mein Gott! –  powiedział jeden ze starych dżentelmenów – Czy on koniecznie musi brać kąpiel każdego dnia?”.

Autorka tekstu: Sylwia Smolarek-Grzegorczyk

O łazienkach i higienie

09

/ 07 / 2021